Przyszła zima. Upał, świat zalany ciepłymi promieniami słońca, kąpiele słoneczne – na to wszystko trzeba poczekać kilka miesięcy. Na ulicach spotyka się jednak osoby z opalenizną, które wyglądają jakby właśnie wracały z plaży - miłośników i stałych bywalców solariów. Zimą wyróżniają się z tłumu najbardziej. Mimo mrozu i śniegu, szarugi za oknem, prezentują światu ciemnobrązową opaleniznę zdobytą w solarium.
Podczas ekspozycji na słońce człowiek poddawany jest działaniu całego zakresu promieniowania elektromagnetycznego docierającego do ziemi: są to promienie ultrafioletowe (UV), widzialne oraz podczerwone. W powstawaniu zmian skórnych zachodzących pod wpływem promieniowania słonecznego najistotniejszą rolę odgrywają promienie ultrafioletowe UVB (krótki ultrafiolet) i UVA (długi ultrafiolet). Skutkiem UVB jest rumień, który po około 72 godzinach ustępuje całkowicie lub pozostawia niewielką opaleniznę. W warunkach naturalnych rumień po UVA nie występuje u zdrowych osób. Można go wywołać jednak masywnymi, niefizjologicznymi dawkami, jak ma to miejsce np. w solariach. Promienie UVA docierające do głębszych warstw skóry. Warto wiedzieć, że 15 minut w solarium skóra „zapamięta” jak cały dzień spędzony na słońcu. Reakcja na promieniowanie UVB po wcześniejszej ekspozycji na promieniowanie UVA może być zintensyfikowana. Jest to tzw. zjawisko fotowzmocnienia. Oznacza to, że np. latem bezpośrednio po pobycie w solarium znacznie łatwiej ulec poparzeniu słonecznemu.
Opalenizna uważana jest powszechnie za przejaw zdrowia, w przeciwieństwie do nadmiernej bladości skóry. W rzeczywistości ciemnienie skóry to reakcja obronna organizmu na nadmiar słonecznego promieniowania ultrafioletowego. Dlaczego organizm się broni? Promienie UV osłabiają zdolność skóry do regeneracji. Uszkadzają włókna kolagenu i elastyny. Przesuszają skórę i przyspieszają proces starzenia się. Regularne opalanie może też grozić nowotworem. Organizm wytwarza więc barwnik w skórze, który chroni przed promieniowaniem ultrafioletowym i oparzeniami – melaninę. Melanina absorbuje i odbija promienie UV, gromadząc się w skórze daje opaleniznę.
Należy zaznaczyć, że nie istnieje bezpieczne opalanie, ani na słońcu, ani w solarium. Ale stosując się do pewnych zasad, można uczynić je mniej ryzykownym. Solaria przez miłośników brązowej skóry są odwiedzane często, zwłaszcza zimą. Lampy używane w solariach nie wyrządzają szkody, dopóki korzysta się z nich z umiarem i rozsądkiem. Gdy ktoś zdecyduje się już na opalanie w solarium, powinien dostosować czas opalania do swojego fenotypu, czyli cech indywidualnych: osoba o jasnej karnacji może szybciej ulec poparzeniu. Opalanie w solarium nie powinno trwać dłużej niż 10 minut - potem skóra nie opala się, a już tylko parzy. Pierwsze seanse powinny być jeszcze krótsze (kilkuminutowe), a przerwy miedzy nimi wynosić co najmniej 48 godzin. Skóra powinna być tylko „muśnięta słońcem”, zbytnio opalona jest przesuszona, pomarszczona jak bibuła i ma przebarwienia.
Normalne jest, że każdy chce „złapać trochę słońca”, opalić się. Jednak są osoby, które nie zważając na niekorzystne działania promieniowania UV latem smażą się całymi dniami w nasłonecznionych miejscach, a zimą odwiedzają z dużą częstotliwością solaria. Często powodem jest uzależnienie od opalenizny, które wiąże się niestety z niekorzystnymi skutkami dla zdrowia.
Osoby uzależnione od opalania się, a właściwie od posiadania brązowej opalenizny, nie zwracają uwagi na niekorzystne skutki nadmiernej ekspozycji skóry na promieniowanie UV - zimą regularnie i często odwiedzają solaria. Nie widzą różnicy między ładną opalenizną a poparzeniem skóry. By uniknąć bladego ciała stale okupują solaria podtrzymując pomarańczowo-brązowy kolor skóry, starając się w swojej opinii zwiększyć własną atrakcyjność, podchodzą do „opalania się” jak do hobby, traktują je jako relaks. Tymczasem takie postępowanie niestety niesie ze sobą niekorzystne skutki dla zdrowia. Te osoby powoli niszczą swoją skórę, zmiany zachodzą także w ich psychice.
Skutkiem lekkomyślnego opalania się jest wysuszona, pomarszczona i postarzała skóra. Promieniowanie UV powoduje degradację włókien kolagenowych i obniża elastyczność skóry, pogłębia zmarszczki, sprawia, że na twarzy, dłoniach i dekolcie pojawiają się trwałe przebarwienia i plamy posłoneczne, których szczególnie trudno się pozbyć. A to dopiero początek powikłań. Na końcu tej listy znajdują się nowotwory skóry, w tym czerniak złośliwy.
Problem w tym, że uzależniony od opalania się nie widzi problemu. Sytuacja jest tutaj podobna jak w anoreksji: wyniszczone dziewczęta chore na anoreksję, są przekonane o tym, że i tak są zbyt grube. I mimo skrajnie niskiej masy ciała nadal się odchudzają. Podobieństwo polega na tym, że osoba, dla której ideałem staje się opalenizna, za wszelką cenę dąży do jej utrzymania - kosztem zdrowia. Przebarwienia na skórze stara się maskować... opalając się. Liczy się jedno: maksymalnie brązowe ciało. Mimo ekstremalnej opalenizny uważa, ze można ją jeszcze wzmocnić. Ignoruje krytyczne głosy, że jej skóra jest wysuszona, pomarszczona, postarzała. Te uwagi traktuje jako przejaw zazdrości ze strony „nieopalonej” osoby. Nie docierają racjonalne argumenty.
Wieloletnia ekspozycja na promieniowanie słoneczne oraz promieniowanie lamp w solariach prowadzi do fotostarzenia się skóry - skóra staje się sucha i pomarszczona, pojawiają się przebarwienia i plamy. Obrazowo można napisać, że 20-30 latka opalająca się non stop, za dwadzieścia lat będzie wyglądała, jak gdyby była nie po czterdziestce, a po sześćdziesiątce. Można oczywiście się łudzić, że zabiegi kosmetyczne zniwelują działanie szkodliwych promieni UV, ale to tylko pocieszanie się, z którego niestety te osoby zdają sobie sprawę, kiedy jest już zbyt późno.
Jednak istnieją poważniejsze zagrożenia niż starzenie się skóry. Promieniowanie UV odgrywa istotną rolę w patogenezie czerniaka złośliwego (jest to nowotwór złośliwy skóry) oraz innych stanów nowotworowych skóry. Liczne znamiona barwnikowe i częste oparzenia słoneczne w dzieciństwie i młodości są czynnikami ryzyka rozwoju czerniaka.
Uzależnieni od opalenizny nie zważają na uwagi dermatologów, kosmetologów, bliskich i osób z otoczenia. Wytrwale, mimo zagrożeń i widocznych niekorzystnych skutków, opalają się. Włącza się system zaprzeczania własnej chorobie – uzależnieniu od opalenizny.
Terapia przebiega podobnie jak w przypadku innych uzależnień o podłożu psychicznym. Choć zdaniem specjalistów jest jednym z trudniejszych do leczenia. Prowadzona jest przez psychoterapeutów, często na zasadzie terapii grupowej.
Sygnałem do rozpoczęcia psychoterapii jest kontynuowanie opalania, mimo że są już ewidentne przykłady szkodzenia własnemu zdrowiu. Osobom uzależnionym od solariów zaleca się psychoterapię także z uwagi na to, że zdecydowana większość chorób nowotworowych skóry to skutek nadmiernego opalania się.
Powyższy artykuł daje jedynie ogólną wiedzę o problemach związanych z nadmierną ekspozycją na promieniowanie UV. Dane tutaj przedstawione mają jedynie wartość informacyjną i nie mogą zastąpić profesjonalnej porady lekarskiej. W przypadku problemów zdrowotnych i jakichkolwiek wątpliwości należy zwrócić się po poradę do lekarza dermatologa. Tylko porada lekarska zawsze gwarantuje postępowanie bezpieczne, takie, które może dać pożądany efekt zdrowotny.